Adam Asnyk
***
Jednego serca! tak mało! tak mało,
Jednego serca trzeba mi na ziemi!
Coby przy mojem miłością zadrżało:
A byłbym cichym pomiędzy cichemi...
Jedynych ust trzeba! skąd bym wieczność całą
Pił napój szczęścia ustami mojemi,
I oczu dwoje, gdzieby, patrzył śmiało,
Widząc się świętym pomiędzy świętemi.
Jednego serca i rąk białych dwoje!
Coby mi oczy zasłoniły moje,
Bym zasnął słodko, marząc o aniele,
Który mnie niesie w objęciach nieba...
Jednego serca! tak mało mi trzeba,
A jednak widzę, że żądam za wiele!
Jednego serca trzeba mi na ziemi!
Coby przy mojem miłością zadrżało:
A byłbym cichym pomiędzy cichemi...
Jedynych ust trzeba! skąd bym wieczność całą
Pił napój szczęścia ustami mojemi,
I oczu dwoje, gdzieby, patrzył śmiało,
Widząc się świętym pomiędzy świętemi.
Jednego serca i rąk białych dwoje!
Coby mi oczy zasłoniły moje,
Bym zasnął słodko, marząc o aniele,
Który mnie niesie w objęciach nieba...
Jednego serca! tak mało mi trzeba,
A jednak widzę, że żądam za wiele!
- No co? - spytałam zdezorientowana.
- Ślęczymy nad tym od rana, a ty tak po prostu wchodzisz i już wiesz. - zbulwersował się Kakashi.
Asuma ściągnął brwi.
- Skąd pewność, że ta będzie dobra? - spytał sceptycznie.
- Dzięki mojemu Kekkei Genkai. Wziąłem każdą względną trasę jaką wyznaczyliście, a następnie przeanalizowałem ją zgodnie z waszymi umiejętnościami. Moją uwagę jedynie przykuła ta trasa.
- Powiedziałeś jednak, że mamy doposażyć się. Doushite? - ciągnął dalej Brunet.
- Ten trakt, ma najmniej niewiadomych. - mężczyzna ewidentnie nie rozumiał. - Inaczej. Wrodzy są pewni co do swojego rozegrania. Wizja jest wtedy przejrzysta, nie mam problemów z odgadnięciem ruchów jakie wykonują. Gdy zaś wahają się, obraz nie może się ustabilizować.
- Czyli nic nie widzisz? - wtrącił się Kakashi.
Westchnęłam.
- Iie. W takim przypadku szczegóły są niewyraźne. Podczas misji one liczą się jednak najbardziej.
- Rozumiem. Jednak jakim cudem wiesz o czym myśli nieprzyjaciel? - zaciekawił się Szarowłosy.
- Mój limit linii krwi bazuje na czasie. Jeśli ktoś zamierza wykonać jakiś ruch, a ja chcę go znać, skupiam się na jego przyszłości. To wszystko. - wzruszyła ramionami.
- Niezwykłe... - szepnęli oboje.
Wybuchłam śmiechem, wprawiając ich tym w zakłopotanie.
- Jeżeli nie wierzycie, możecie sprawdzić wiarygodność mojej oceny, tylko trochę to potrwa... - przejechałam ręką po głowie. - W bądź razie co ode mnie chciałeś, Kakashi-san? - zaciekawiona, spojrzałam na niego.
- Ach, tak. Hokage-sama prosił, żeby Ci to dać. - przekazał jej dość gruby zwój. - Powiedział jednak, że masz go otworzyć dopiero wieczorem.
- Rozumiem. Arigatou. - zabrałam dokument, kierując swoje kroki na piętro. - W takim razie nie będę Wam przeszkadzał. Będę u góry.
Chwile później siedziałam już na balkonie, oglądając powoli zasypiając Konohę. Otworzyłam zapiski i szybko, bez żadnych problemów przeczytałam. Gdy skończyłam, wzięłam głęboki wdech.
- Zapowiada się ciężka robota... - szepnęłam do siebie.
- Coś się stało? - usłyszałam Kakashi'ego, wchodzącego do pokoju.
- Iie. - pokręciłam głową. - Skończyliście już?
- Hai, gdyby nie ty trwało by to o wiele dłużej.
- Przesadzasz. - machnęłam ręką. - Wybraliście już osoby do misji? - odwróciłam się w jego stronę.
- Prawie wszystkich. - poczochrał czuprynę.
- To kiedy ma się odbyć? - spytałam, nieobecnie.
- Za dwa tygodnie... - oznajmił, uważnie przyglądając mi się. - Masumi, wszystko w porządku? - ściągnął brwi.
- Muszę zaraz stawić się u Sandaime.
- Ślęczymy nad tym od rana, a ty tak po prostu wchodzisz i już wiesz. - zbulwersował się Kakashi.
Asuma ściągnął brwi.
- Skąd pewność, że ta będzie dobra? - spytał sceptycznie.
- Dzięki mojemu Kekkei Genkai. Wziąłem każdą względną trasę jaką wyznaczyliście, a następnie przeanalizowałem ją zgodnie z waszymi umiejętnościami. Moją uwagę jedynie przykuła ta trasa.
- Powiedziałeś jednak, że mamy doposażyć się. Doushite? - ciągnął dalej Brunet.
- Ten trakt, ma najmniej niewiadomych. - mężczyzna ewidentnie nie rozumiał. - Inaczej. Wrodzy są pewni co do swojego rozegrania. Wizja jest wtedy przejrzysta, nie mam problemów z odgadnięciem ruchów jakie wykonują. Gdy zaś wahają się, obraz nie może się ustabilizować.
- Czyli nic nie widzisz? - wtrącił się Kakashi.
Westchnęłam.
- Iie. W takim przypadku szczegóły są niewyraźne. Podczas misji one liczą się jednak najbardziej.
- Rozumiem. Jednak jakim cudem wiesz o czym myśli nieprzyjaciel? - zaciekawił się Szarowłosy.
- Mój limit linii krwi bazuje na czasie. Jeśli ktoś zamierza wykonać jakiś ruch, a ja chcę go znać, skupiam się na jego przyszłości. To wszystko. - wzruszyła ramionami.
- Niezwykłe... - szepnęli oboje.
Wybuchłam śmiechem, wprawiając ich tym w zakłopotanie.
- Jeżeli nie wierzycie, możecie sprawdzić wiarygodność mojej oceny, tylko trochę to potrwa... - przejechałam ręką po głowie. - W bądź razie co ode mnie chciałeś, Kakashi-san? - zaciekawiona, spojrzałam na niego.
- Ach, tak. Hokage-sama prosił, żeby Ci to dać. - przekazał jej dość gruby zwój. - Powiedział jednak, że masz go otworzyć dopiero wieczorem.
- Rozumiem. Arigatou. - zabrałam dokument, kierując swoje kroki na piętro. - W takim razie nie będę Wam przeszkadzał. Będę u góry.
Chwile później siedziałam już na balkonie, oglądając powoli zasypiając Konohę. Otworzyłam zapiski i szybko, bez żadnych problemów przeczytałam. Gdy skończyłam, wzięłam głęboki wdech.
- Zapowiada się ciężka robota... - szepnęłam do siebie.
- Coś się stało? - usłyszałam Kakashi'ego, wchodzącego do pokoju.
- Iie. - pokręciłam głową. - Skończyliście już?
- Hai, gdyby nie ty trwało by to o wiele dłużej.
- Przesadzasz. - machnęłam ręką. - Wybraliście już osoby do misji? - odwróciłam się w jego stronę.
- Prawie wszystkich. - poczochrał czuprynę.
- To kiedy ma się odbyć? - spytałam, nieobecnie.
- Za dwa tygodnie... - oznajmił, uważnie przyglądając mi się. - Masumi, wszystko w porządku? - ściągnął brwi.
- Muszę zaraz stawić się u Sandaime.
- Doushite? - zaniepokoił się.
- Będą robić badania. - spojrzałam na rozgwieżdżone niebo.
- Wakarimasen... (Jap. Nie rozumiem) - jego wzrok spoczął na mojej twarzy.
- Dużo do opowiadania. - uśmiechnęłam się w jego stronę. - To ja będę się zbierać.
- Jeśli coś Cię trapi...
- ...Od razu zwrócę się do ciebie. - przerwałam mu. - Nie czekaj na mnie. Nie wiem, kiedy wrócę. - zaczęłam się rozmywać.
Mrugnięcie oka później, stałam przed biurkiem Czcigodnego. Szybko rozejrzałam się po pomieszczeniu, utwierdzając się w przekonaniu, że nikogo po za nami tu nie ma.
- Wybacz, za spóźnienie. Opiekowałam się Genin'ami sensei'a. - skinęłam głową.
- Ważne, że już jesteś. - podniósł się z fotela, zmierzając w moim kierunku. - Przeczytałaś dokładnie zwój, który kazałem ci przekazać?
- Hai. - odparłam.
- Więc rozumiesz dlaczego musimy to zrobić? - spytał, uważnie obserwując moją reakcję.
- 'Badanie ma na celu, ustalenie czy obiekt jest niebezpieczny dla wioski.' - zacytowałam.
- Jeśli wszystko jest jasne, masz jakieś zastrzeżenia?
- Kilka pytań. Chciałabym wiedzieć, kto będzie uczestniczył w tym. Czy są to jakieś osoby znające moją tożsamość? - spojrzała na pomarszczoną twarz Staruszka.
- W gronie prowadzących śledztwo, nikt nie zna twojego prawdziwego 'ja'. - spokojnie odpowiedział.
- Będę musiała się ujawnić? - mój głos stał się zimny.
- Ustaliłem z nimi, że twoje ubranie oraz maska zostają na miejscu. - położył mi rękę na ramieniu w pocieszającym geście. - Nie bój się.
- Arigatou... - szepnęłam już swoim, normalnym tonem.
- Myślę, że powinniśmy już iść. Wszyscy czekają.
Kiwnęłam tylko głową, a następnie ruszyłam za Hokage, kierującym się w stronę drzwi.
~~*~~
4:00 NAD RANEM
Zmaterializowaliśmy się na parterze w domu Kakashi'ego, mianowicie ja i dwóch, podtrzymujących mnie, Shinobi z ANBU. Bez jakichkolwiek słów usadowili mnie na kanapie, po czym zniknęli. Moment później pojawił się Szarowłosy z kunai'em w ręku. W pomieszczeniu panowała ciemność, więc rzucił tylko krótkie:
- Kto tu jest?
- Spokojnie, to tylko ja. - wychrypiałam.
Mężczyzna od razu zapalił światło, a to co zobaczył, wprawiło go w osłupienie. Usłyszałam brzęk metalu i powoli przyspieszające kroki w moim kierunku.
- Co oni ci zrobili? - delikatnie złapał moje ramiona.
- To nic takiego. - wycharczałam, ledwie dosłyszalnie.
- Chyba sobie żarty stroisz?! - widocznie był nieźle wystraszony. - Możesz chodzić? - spytał się już łagodnym tonem.
- Niezbyt... - uśmiechnęłam się krzywo.
- Dalej wciskaj bajki, że jesteś cała i zdrowa. - prychnął, po czym wziął mnie na ręce.
- Co ty wyprawiasz?! - próbowałam krzyknąć, lecz nie za bardzo mi to wyszło.
- Nie będziesz tu spała. Jesteś w takim stanie, że ledwo siedzisz, a gdzie tu mowa o ruszaniu się? - spytał kpiąco.
- Tyle to mogłam się kimnąć na sofie... - odburknęłam.
- Hai, hai. Potem ja będę cię miał na sumieniu, tłumacząc się zawzięcie Sandaime jak to jego bratanica- - nie skończył, bo zatkałam mu usta.
- Wystarczy, rozumiem. - mruknęłam obrażona.
- W takim razie ciesze się. - uśmiechnął się szeroko.
Wszedł do sypialni, cały czas trzymając moje ciało delikatnie, acz pewnie. Starał się nie robić gwałtownych ruchów, zważając na mój stan. Ostrożnie ułożył mnie na łóżku, wcześniej odkrywając pościel, aby zrobić miejsce.
- Jestem taka zmęczona... - ledwie poruszałam wargami.
- Śpij. - przejechał dłonią po rozpalonej z wycieńczenia głowie.
Już zamykałam powieki, gdy jeszcze szepnęłam:
- Zimno mi...
W odpowiedzi Srebrnowłosy, umiejscowił się tuż obok, okalając swoje ramiona wokół mojej talii.
___________________________________________________
I takim oto romantycznym epizodem kończymy dzisiejszy odcinek. Liczę na dużo komentarzy, w szczególności patrząc na statystykę, która dobiła pierwszego tysiąca. ^3^
I takim oto romantycznym epizodem kończymy dzisiejszy odcinek. Liczę na dużo komentarzy, w szczególności patrząc na statystykę, która dobiła pierwszego tysiąca. ^3^
Mam nadzieję, że będzie DUUUŻO Waszych opinii. Ostrzegam tylko, iż przyjmuję wyłącznie szczere . >u<
Postaram się jeszcze w ten weekend coś napisać, więc czekajcie.
Do napisania . *w*
MRU! *o*
OdpowiedzUsuńGdyby nie to, że jest niedysponowana to bym cię posądziła o.. Coś xD
Ale, na wszystko przyjdzie pora, ne? ^ ^
Super!!! Robi się coraz ciekawiej ;D
OdpowiedzUsuńCzuję romans w powietrzu ?? ^^ ha!
Czekam na next. Mam nadzieję, że pojawi się w weekend :)
Pozdrówka!
Mi też zimno! >o< Kakashi! Mnie też przytul! xD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Mam nadzieję, że nieprędko dowiedzą się, że to jest dziewczyna.
Jak ja jej zazdroszczę ! A notka jak zawsze świetna, pośpiesz sie bo nie wiem, czy wytrzymam tydzień na następną ! :D
OdpowiedzUsuńNo jaaaa!!! Ty nas torturujesz normalnie xDD My tu liczymy na jakieś pasjonujące "sam na sam", a ty nam piszesz romantyczna scenę, której finał my sobie na bank same wyobrażamy, a pewnie taki nie będzie. Tak na marginesie mi też jest ziiiimnooo :D Nie no dziewczyno ja cię błaaaaaaaaaaaaaagaaaaaam!!! Nie torturuj nas taaak TT^TT
OdpowiedzUsuńNie przypuszczałam, że tak bohaterka będzie poturbowana ! Ale jak zawsze Kakashi stoi na posterunku i służy swoim ciepłym męskim ciałem :D Notka super i czekam na kolejną odsłonę i pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńNo no ^^ czyżby coś więcej się działo ? ;>
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że notka pojawi się jakoś w tym tygodniu :D
świetne jak zawsze ^^
OdpowiedzUsuń