19 listopada 2012

Rozdział 10: Szpital

Wstające rano słońce, wpuściło promienie do pokoju, gdzie spałam. Powoli otworzyłam oczy. Przetarłam je i przeciągnęłam się, ziewając. Wszystko mnie bolało, ale nie to przykuło moją uwagę. Coś ciążyło mi na biodrach. Spojrzałam w dół i zamarłam. Wokół mojej talii owinięte były umięśnione ramiona.
  • Co do...? - odwróciłam się do ich właściciela.
Serce mi stanęło. Na przeciw siebie miałam twarz Kakashi'ego, oddaloną zaledwie o kilka centymetrów. Wyglądał uroczo jak spał. Westchnęłam:
  • "Tylko dlaczego jesteśmy w jednym łóżku?..."- pomyślałam.
Po chwili przypomniałam sobie całe zajście, jakie miało miejsce nad ranem.
  • Nie mogłeś mnie, po prostu okryć kocem? - szepnęłam, odgarniając kosmyk, który właśnie spadł na czoło mężczyzny. - Baka. (Jap. Głupek) - uśmiechnęłam się pod nosem.
  • "Zaraz, zaraz... Co ja właśnie zrobiłam?..."- zapowietrzyłam się.
Delikatnie wyswobodziłam się z jego objęć i wstając, przykryłam go kołdrą. Następnie ruszyłam w stronę łazienki, oceniając swój stan w lustrze.
  • "Nie za dobrze to wygląda..."- skrzywiłam się.
Całe odzienie było porozrywane, ubrudzone oraz przepocone, podobnie jak maska. Wróciłam do pokoju. Wygrzebałam jakąś bardziej 'kobiecą' garderobę, a następnie skierowałam swoje kroki w kierunku toalety.
15 minut później, wyszłam z niej bez maski, wiążąc mokre włosy w koka. Ubrana byłam w czarną bokserkę i szorty dżinsowe. Mój wzrok padł na miejsce, gdzie, jeszcze przed chwilą, spał Szarowłosy. Teraz jednak przyglądał mi się z niedowierzaniem. Mierzył moje ciało z góry na dół, dłużej zatrzymując się na twarzy.
  • Widzę, że już się obudziłeś. - uśmiechnęłam się promiennie.
On natomiast w odpowiedzi zarumienił się, lekko uchylając usta.
  • Coś się stało? Jestem jeszcze brudna? - spytałam żartobliwie.
Po tych słowach potrząsnął głową, jakby chciał odgonić jakieś myśli. Gdy doprowadził się do porządku, zadał pytanie:
  • Daijoubu desu ka? (Jap. Wszystko w porządku?) - troska w jego głosie była dziwnie miła dla moich uszu.
  • Nic mi nie jest. Nie masz o co się martwić. - powiedziałam serdecznie.
  • Wczoraj to tak nie wyglądało... - ściągnął brwi.
  • Aż tak źle nie było. - wzruszyłam ramionami.
Podniósł się z łóżka, następnie podszedł do mnie. Złapał mój podbródek i uniósł do góry, abym spojrzała mu w oczy:
  • Szkoda, że wczoraj ci lustra nie przyniosłem. Ledwo trzymałaś się na nogach, a wyglądałaś... - westchnął.- ...Brak po prostu słów. Co oni ci tam zrobili? - zaniepokojony wzrok, uważnie taksował moją twarz.
  • Sprawdzali, czy jestem nieszkodliwa dla wioski... - mruknęła.
Siwowłosy zastygł.
  • Dlatego cię tak katowali?! - prawie krzyknął, na co nieprzygotowana drgnęłam. - Gomene, ale to... Przechodzi najśmielsze oczekiwania.
  • Zgodziłam się. Znałam skutki, więc nie musisz się przejmować.
  • Mimo wszystko, jesteś moją byłą uczennicą! - zbulwersował się. - Powinni wziąć to pod uwagę.
  • Gdybyś nie zauważył, nie było mnie tutaj jakiś czas. Mogłam sprzymierzyć się z wrogo nastawioną do Konohagakure wioską. Sandaime jako obecny Hokage musi być zapobiegawczy, inaczej źle by to się skończyło, nie sądzisz?
Nastała strasznie ciążąca cisza. Spojrzał w bok i burknął:
  • Chyba masz rację...
  • Zawsze ją mam. - zaśmiałam się. - Po za tym opłacało się...
Mężczyzna ściągnął brwi, nic nie rozumiejąc.
  • Od dzisiaj jestem oficjalnym Shinobi Liścia z rangą Tokubetsu Jounin (特別上忍, Tokubetsu Jōnin; "Special Jōnin"). - wyszczerzyłam się, wskazując na stosik zniszczonych ubrań, na których znajdował się ochraniacz.
  • W takim razie jesteśmy na jednym poziomie. Chociaż jestem bardzo zaskoczony. Taki nieogarnięty z ciebie był genin, że- przeczesał dłonią czuprynę.
  • Okropny z ciebie człowiek. Nie musisz mi tego wytykać. - wydęłam policzki, wprawiając go w rozbawienie.
  • Zmieniłaś się... - odgarnął kosmyk włosów z mojej szyi. - Wyładniałaś...
Zastygłam. To było... nieoczekiwane. W życiu nie spodziewałabym się, że może coś takiego zrobić. Nie wiedziałam jak zareagować. Jednak moje cało nie czekało na jakiekolwiek rozkazy. Samo zaczęło działać. Nieregularne uderzenia serca, a następnie lekki rumieniec oblewający moją twarz.
Nie umknęło to uwadze Kakashi'ego. Uniósł kącik ust do góry, co można było wywnioskować ze zmarszczeń materiału.
  • Aż tak na ciebie działam? - spytał.
  • J-Ja... T-To nie t-tak... - język zaczął mi się plątać, powodując przybranie jeszcze ciemniejszej barwy czerwieni. - "No, błagam! Tyle ludzi zabiłam, a teraz nawet zdania nie mogę sklecić!" - skarciłam się w myślach, spoglądając w bok.
Rozbawiony Srebrnowłosy przysunął twarz do mojego ucha i szepnął:
  • Naprawdę stałaś się piękną kobietą. - ruszył w stronę schodów.
Stałam tam na środku pokoju, mając pustkę w głowię. Pierwszy raz w całej mojej egzystencji, nie miałam pojęcia jak się zachować. Takiej sytuacji dawno nie miałam.
  • GYAA! - krzyknęłam, czochrając swoje włosy. - Nie nadaję się do takich spraw! Po za ty głodna jestem! - obrażona na samą siebie, zeszłam na dół.
Trochę czasu minęło za nim tam doszłam. Pomimo zapewnień, że nic mi nie jest, prawda ukazywała się w bardziej ciemnych barwach. Wszystko mnie bolało, mięśnie miałam naciągnięte, ledwo utrzymywałam się na nogach. Po prostu nie chciałam go martwić.
Wchodząc do kuchni, wciągnęłam powietrze.
  • Jednak umiesz coś więcej, niż kupienie jedzenia instant. - zaśmiałam się.
  • Jeśli chcesz trochę, to nie obrażaj kucharza.
  • Już siedzę cicho. - usiadła przy stole. - Co wcinamy?
  • Makaron z warzywami. - spojrzał w moją stronę. - Mam nadzieję, że nie zmienił ci się zbytnio jadłospis i nadal to lubisz?
  • Taa. - powiedziałam, krzywiąc się.
  • Jakieś aluzje? - łypnął na mnie groźnie. - Zaraz sama możesz stanąć przy garach.
Na te słowa wybuchłam gromkim śmiechem. Nie był to jednak dobry pomysł, aby w moim stanie wykonywać jakieś nagłe ruchy. Poczułam silny ból w okolicy klatki piersiowej, a następnie zaczęłam kaszleć. Zakryłam usta dłonią. Mężczyzna momentalnie porzucił wcześniejsze czynności, podbiegając w moją stronę.
  • Masumii! Wszystko w porządku? - wyraźnie był zaniepokojony. - Oi! Odpowiedź mi!
Odjęłam rękę od ust, chcąc wytłumaczyć, lecz zamarłam. Kończyna była cała od krwi, czarnej krwi. Przestraszona, nie mogłam wydusić z siebie słowa. Kakasi zauważając to, szybko wziął mnie na ręce.
  • Zabieram cię do szpitala. - rzucił, wciągając buty.
  • Maska- - wychrypiałam.
  • Nie ma czasu! - desperacko mi przerwał. - Potem będziemy tym się martwić.
  • Ja muszę- - próbowałam dalej, lecz nie dane było mi skończyć.
Nagle świat zaczął wirować, potem barwy zaczęły się nieprzyjemnie wyostrzać.
  • Masumii! - ledwo usłyszałam krzyk Srebrnowłosego. - Słyszysz mnie?! OI! MASUMII! NIE ZAMYKAJ OCZU!
Zapadła ciemność.
Jak ja nie lubiłam tego uczucia. Tej dziwnej lekkości, brak materialnego ciała i ten widok na wszystkich pod spodem. Ciało astralne. Czemu to zawsze mi się muszą przytrafiać najdziwniejsze rzeczy. Ciekawe jak długo tu już jestem?... Po około dwóch godzinach powinnam już coś widzieć, a tu wszystko spowija czerń. Czyli niedawno musiałam... Zemdleć? Właściwie to co się stało?...
Usiadłam w pozycji kwiatu lotosu, próbując sobie coś przypomnieć. Nic, pustka, czarna dziura. Westchnęłam, chociaż żebym miała do kogo buzie otworzyć. To takie denerwujące!
W prawdzie często nie miałam z kim podyskutować, ale TU jest inaczej. Ciągła cisza wyostrza każdy zmysł do granic możliwości. Można by tu zwariować! Nie zawsze tak jest...
  • Dobrze się bawisz? - ktoś szepnął za nią.
  • Nie za bardzo... - odwróciła się w stronę rozmówcy. - Wiesz, że nie przepadam za tym miejscem, więc może od razu przejdziesz do rzeczy?
  • Jak zawsze rzeczowa. - zaśmiał się gość. - Nie wystarczy ci fakt, że stęskniłem się za własną siostrą?
  • To nie w twoim stylu. - przekrzywiłam głowę. - To jaki masz tym razem interes?
  • Mam małą niespodziankę dla ciebie. - przede mną pojawiła się pochwa z kataną. - Myślę, że ci się przyda. Specjalnie przystosowana do twoich umiejętności.
  • Hmm. - popatrzyłam na prezent. - No, wyduś w końcu co chcesz, bo na pewno nie dałeś mi tego tak po prostu.
Chichot odpił się echem po 'pomieszczeniu'.
  • Właśnie dlatego lubię z tobą pracować. Wykradniesz pewien zwój z zakazanymi technikami. Nie jest to coś wielkiego, ale jest mi potrzebny. Masz czas do następnej pełni.
  • Co jeśli mnie przyłapią? - spytała, bez większego zaangażowania.
  • Lepiej, żebyś wypełniła misję, bo inaczej źle to się skończy... Zrozumiałaś?
  • Hai. - nagle wokół zaczęły pokazywać się zamazane kształty pokoju.
  • Dokładniejsze informacje dostaniesz za kilka dni. Przygotuj się. - oznajmił surowym tonem, po czym dodał łagodniej. - Podarunek będzie czekał na ciebie...
To był koniec naszej konwersacji.
Zawsze tak robił, niezawodny Aniki (Jap. Starszy Brat). Znajdywał we mnie przyjaciółkę jedynie wtedy, gdy musiał coś dostać w swoje łapska. Potrafił przeszukać każdy zakamarek Kraju Ognia, żeby znaleźć moją osobę, idealnie nadającą się do jego misji. W sumie, właśnie za to go kocham... Za to, że jesteśmy tacy sami.
Wykrzywiłam się w kpiącym uśmiechu.
  • -sumii. - doszło do moich uszu ciche wołanie, co chwilę nabierające na sile. - Proszę, ocknij się. Masumii... Wiem, że mnie słyszysz.
  • Skoro mi tak skamlesz przy łóżku, to niby jakim cudem miałabym się nie obudzić? - wycharczałam.
Kakashi ścisnął moją dłoń, dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że ją trzyma.
  • Napędziłaś mi stracha. - westchnął, ewidentnie spadł mu kamień z serca.
  • Mam takie pytanie …
Spojrzał pytająco, ściągając brwi.
  • Co się stało po tym jak... - przełknęłam ślinę. - ...wyniosłeś mnie z domu?
  • Pobiegłem najszybciej jak się dało do szpitala, gdzie zajęli się tobą lekarze. Powiedzieli, że miałaś coś nie tak z przeponą, dlatego do płuc dostała się krew. Wspominali też, iż może to być powiązane z tymi wczorajszymi obrażeniami.
  • Mówiłeś im o zeszłej nocy?! <Jak to brzmi. O Jashinie. X3 – od Auto.> - prawie krzyknęłam, co spowodowało skurcz pod żebrami.
Syknęłam z bólu, na co mężczyzna natychmiast zareagował, doskakując do łóżka.
  • Wezwać lekarza? - przerażenie wymalowane było na jego twarzy.
  • Lepiej mi odpowiedź na pytanie. - rzuciłam z grymasem cierpienia na twarzy.
  • Hokage-sama z nimi rozmawiał. - odparł szybko. - Jesteś pewna, że-
  • Jak on tu się znalazł? - przerwała mu.
  • Chyba dowiedział się od Izumo i Kotetsu. Widzieli jak cię niosłem.
To chyba było racjonalne. Przejechała sfrustrowana po twarzy, aby dać upust swoim emocjom. Wtedy ją olśniło.
  • Maska... - szepnęła, sparaliżowana. - Ktoś mnie widział?!
  • Chyba wszyscy z wioski spostrzegli, że trzymałem cię na ramionach. - z wrażenia otworzyłam usta, a mężczyzna zauważając to szybko dodał. - Spokojnie! Nikt wyraźnie nie widział twojej twarzy, za szybko biegłem. Jedynie kolor włosów rzucił im się w oczy. Poza tym były związane, więc wątpię, żeby ktoś domyślił się.
Odetchnęłam z ulgą. Anonimowość to wszystko co chcę. Nienawidzę jak mężczyźni traktują kobiety, bezrozumne istoty. Mogliby zacząć myśleć głową, a nie kroczem. Niewdzięczne bachory!
  • Pójdę powiadomić pielęgniarkę, że już się obudziłaś. Zaraz wrócę. - oznajmił.
Po chwili dźwięk zatrzaskujących się drzwi, rozszedł się po pomieszczeniu. Rozejrzałam się dookoła. To co przykuło moją uwagę było... Natłokiem bieli! Wszędzie ten CHOLERNY kolor, jakby nie mogli pomalować tych, głupich sal na jakiś weselszy kolor. Nawet CZARNY ma już więcej werwy w sobie.
  • Nie ma mowy, żebym tu została!” - buntował się głos w środku mnie.
Odkryłam kołdrę i już chciałam wstać, gdy przypomniałam sobie o odłączeniu kroplówki oraz tej całej, przeklętej aparatury. Kiedy udało mi się uwolnić z tego, usiadłam na krańcu łóżka. W prawdzie klatka piersiowa trochę pobolewała, ale nic szczególnego. Zawartością szafki okazały się moje ubrania, co wpłynęło na moją korzyść. Zabrałam je i skierowałam się do łazienki.
Po chwili wyszłam stamtąd, siadając na krzesło, na którym wcześniej siedział Szarowłosy.
  • Poczekam na niego, bo znowu będzie się zamartwiał. Baka!” - pomyślałam, chociaż na sercu zrobiło mi się dziwnie ciepło.
Po chwili do pokoju wszedł mężczyzna, a z nim kobieta w białym kitlu.
  • Znowu ta barwa...” - zazgrzytałam zębami.
Wtedy Kakashi do tej pory zwrócony w stroną rozmówczyni, skierował swój wzrok na mnie. Zamarł.
  • Czemu nie jesteś w łóżku?! - niemal krzyknął.
  • Spokojnie, Hatake-san. - pracownica szpitala położyła dłoń na jego ramieniu. - Jesteśmy w miejscu, gdzie ludzie odpoczywają.
  • Jak tu niby można się zrelaksować, skoro po oczach bije ci ta bezgraniczna nicość?!” - uniosłam brew.
  • Dlaczego Pani nie leży? Takie były wyraźne zalecenia lekarza. - oznajmiła zbyt przesłodzonym głosem.
  • Nie mam zamiaru zostać tu. Chciałabym wypisać się na żądanie. - odparłam spokojnie.
  • Proponowałabym zostać, to może źle wpłynąć na Pani stan zdrowia.
  • Wszystko jest w jak najlepszym porządku. - kobieta zmierzyła mnie spojrzeniem pt. „Raczej wątpię”.
  • Mam tu zrobić skłony, czy co, żeby Pani uwierzyła? - mój ton zmienił się na lekceważący. - Zresztą mam takie prawo i chciałabym z niego skorzystać. - uniosłam brwi wyczekująco.
  • Jeśli bierze Pani pełną odpowiedzialność za swoje-
  • Hai. - przerwałam jej. - Mogę już stąd iść?
  • Proszę jutro zgłosić się po wypis. - wyszła, trzaskając drzwiami.
  • Masumii... - zaczął Siwowłosy.
  • Nie potrzebuję szpitali. Zresztą mam własne metody leczenia...
Na jego czole pojawiła się zmarszczka.
  • Użyczyłbyś mi trochę Chakry? - rzuciłam, przyglądając się jego reakcji.
  • Co takiego?... - spytał, jakby chciał się upewnić, że nie przesłyszał się.
  • CHAKRA? - powtórzyła lekko powątpiewając, czy na pewno jest jednym z najlepszych Jounin'ów w wiosce.
Nieznacznie przytaknął. Gestem głowy wskazałam, aby podał mi swoje dłonie. Złapałam je w swoje, tworząc obwód zamknięty. <OMJ. Za dużo fizyki... =3= - od Auto.> Zamknęła oczy, zaczynając tworzyć pieczęcie wspólnie z nim. Po chwili silny przepływ energii dotarł do mojego ciała, od razu lecząc rany.
Gdy ten proces zakończył się, podniosłam powieki, napotykając zdumiony wzrok mężczyzny. Uśmiechnęłam się szeroko.
  • C-Co to było...? - spytał zdezorientowany.
  • Gdybym miała za każdym razem , kiedy jestem ranna, włóczyć się po szpitalach, musiałabym co najmniej tam zamieszkać. - zaśmiała się. - To co? Idziemy do domu?
  • Jasne. - potargał swoją czuprynę, po czym wyszliśmy.
NAPISAŁAM! TROLOLOLOLOO! Z góry mówię, że pewnie nawet nie ma to spójności, ale nie chcę mi się już tego czytać enty raz. X3 Czekam na wasze opinie w komach i informuję:
NASTĘPNA NOTKA POJAWI SIĘ DOPIERO, GDY ZOBACZĘ 10 KOMENTARZY POD TĄ NOTKĄ. NIE MACIE NAWET CO LICZYĆ, JEŚLI NIE DOBIJECIE DO TYLU, ROZDZIAŁU NIE BĘDZIE!
Poza ty miłego tygodnia życzę. Do napisania. : *

12 komentarzy:

  1. Super! Już myślałam, że będzie pocałunek ale cóż:D Obym się kiedyś go doczekała:D Brat Masumii hmm, coraz więcej tajemnic i niepokoju w tym wszystkim! Ciekawe skąd ma wykraść te zwoje! Czekam na rozwianie wszelkich niedomówień i wątpliwości w kolejnych rozdziałach! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. KASHI!!! To było zajebiste! ;D
    "Mówiłeś im o zeszłej nocy?!" --> muahahaha ^^
    Akcja z chakrą mega!
    Chcę next xD koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uhuhuhuhuhu! Jakie szczęście, że nikt jej nie widział bez maski!
    Ciekawa jestem o jaki zwój chodzi temu onii-chan'owi i kim on tak naprawdę jest! Czyżby Masumi była... Zuaaa? :3
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaspamujmy ja ludzie :D Będzie 10 a ona będzie musiała wstawić :D Nie pisała, ze komentarze muszą być od różnych ludziów :D Notka jest świetna jak dla mnie nadal za krótka ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie notka świetna zaspamujmy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna notka czekam z niecierpliwością na next!

    OdpowiedzUsuń
  7. Za to iku na minusowym to cie normalnie.... Smerfany w Smerfa Smerf -.-''

    Powtórzę notka świetna i nabiję te kilka komentów do 10 xDD
    Notka boska i...

    OdpowiedzUsuń
  8. ... i pasjonująca....

    OdpowiedzUsuń
  9. ... a pisałam już, ze boska?
    Teraz nie masz wyjścia :D Musisz wstawić notkę :) Licze na wątek jakiś romansikowaty xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojojoj, coś się tu dzieje między Kakasiem a Masumii. I już nawet jest ponad 10 komci. Więc dawaj, dawaj nowy, bo już niw wytrzymam!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. ahahahahaah Kakashi : ''aż tak na ciebie działam ?'' booskiee XD

    OdpowiedzUsuń

1 KOMENTARZ = 1 KOP MOTYWACYJNY